Muzyką fascynuję się od dzieciństwa. Mój tato jest muzykiem i od młodego wychowywany byłem w atmosferze polskiego rocka, gitary i śpiewów. Jako młodego człowieka zapisali mnie rodzice do Szkoły Muzycznej i tam uczyłem się grać na fortepianie, jednocześnie sam w domu uczyłem się grać na gitarze, podstaw nauczył mnie tato. Skończyłem I Stopień, w międzyczasie zakładałem rockowe zespoły, jednak największą miłością muzyczną okazało się reggae.

Nawet miałem epizod dreadów w swoim życiu. Droga ta jednak zaprowadziła mnie na manowce życia, do depresji, poczucia bezsensu i pytania o to, dlaczego istnieje. W wieku 20 lat nawróciłem się poznając Jezusa. Zadziało się to w sposób wyjątkowy w pokoju we Wrocławiu.